Dawno temu w wielkim mieście mieszkała dziewczynka. Korzystała z uroków blokowisk lat 90tych, miała znajomych z sąsiednich wieżowców, chłopaków z osiedli obok. Z biegiem czasu nastolatka stała się młodą dziewczyną, a w końcu Kobietą cały czas mieszkającą w tym samym mieście i na tym samym blokowisku. Czas płynął na studiowaniu, pracy w małych firmach, potem dużych firmach, od specjalisty do dyrektora.
6 rano pobudka, 8 do 16 praca, odebrać dziecko z przedszkola, obiad, wieczór, spanie i na nowo. W głowie Kobiety raz na jakiś czas pojawiała się myśl, że wolałaby zmieniać świat, żyć bardziej z roślinami i po swojemu, nie jeść schabowego w niedzielę, bardziej segregować śmieci, nie otaczać się zbędnymi przedmiotami i ludźmi. Ale te dziwne myśli szybko ulatywały w natłoku codzienności.
Aż nagle pewnego dnia…..
Zakończenie pewnie znasz: Przyleciała wróżka zębuszka i życie Kobiety zmieniło się w ciągu 24 godzin. Stała się szczęśliwa, bogata i pełna wewnętrznego blasku, a bujne rośliny w jej ogrodzie pielęgnował ogrodnik podczas gdy ona, siedząc w fotelu obłożonym miękkimi poduszkami popijała latte i robiła sobie selfie.
Hmmm… 😛
W historii Pracowni Boruja nie ma romantycznych uniesień i metafizycznych przemian. Był stan zakochania, kiedy endorfiny nie pozwalały nocą spać. Był stan zwątpienia i rezygnacji, gdy telefon od właściciela milczał. Była iskierka nadziei, że może jednak się uda i że ona pokocha nas tak bardzo jak my ją. Były bezwzględne tabelki w excelu, które sprawiały, że serce stawało, a logika mówiła „uciekaj”.
Byli fantastyczni ludzie: znajomi z Muzeum w Wolsztynie, którzy oglądali chałupę pod względem historycznym. Pan Kazimierz – wykonawca, który stukał i pukał w stare belki aż w końcu powiedział „nie jest źle”. Moja ukochana Pani konserwator zabytków, przez którą nie spałam 3 dni czytając ustawę o ochronie zabytków i inne opasłe tomiska przygotowując się na najgorsze, a Ona powiedziała „wspaniały pomysł, kibicuję i pomogę”. Były też wydarzenia takie jak wygranie książek o budownictwie naturalnym z Fundacji Cohabitat.
Kilka faktów:
- Pracownia Boruja znajduje się w miejscowości Boruja (stąd nazwa), pomiędzy Wolsztynem a Nowym Tomyślem, 70 km od Poznania
- Stara tremplowa chałupa jest częścią zagrody z 1830 roku, w skład której wchodzą dom, szopa, chlew i kawałek pola.
- Całość jest objęta ochroną konserwatorską, co oznacza że wszystkie prace musimy zgłaszać konserwatorowi zabytków.
- W chałupie była kiedyś masarnia 🙂 W kuchni nadal jest wielki miedziany kocioł a na strychu piec wędzarniczy. Uwaga: ja wegetarianka 🙂
- Na końcu pola stoi potężny dąb, nazywany przez nas Gumisiowym Drzewem, którego wiek szacujemy na około 250 lat.
Ocieplenie wełną drzewną, na ścianach położona glina. Na podłogach odzyskane deski i cegły. Wyposażenie albo pochodzące z chaty albo nabywane w graciarniach.
Czy się boję? Oczywiście.
Czy się cieszę? Szaleję z radości 🙂
Trzymaj kciuki.