Fermentowana herbata z bzu nazywana też herbatą karmelową albo herbatką z lilaka – moje zeszłoroczne odkrycie. Delikatna, pachnąca lekko karmelem. Po dodaniu łyżeczki miodu staje się herbatą idealną na zimowe wieczory. Jej smak przypomina mi wtedy słoneczne i ciepłe dni.
Żeby cieszyć się tym smakiem zimą, musimy ją przygotować w maju kiedy kwitnie bez lilak. Przygotowanie jest bardzo proste ale zajmuje kilka dni.
Na początku jednak słowo wyjaśnienia dlaczego fermentowana a nie suszona?
Czym różni się fermentowana herbata z bzu od herbaty z suszu bzu?
Po pierwsze przygotowuje się ją w procesie fermentacji, chociaż to określenie nie jest do końca poprawne. Fermentacja to proces przebiegający przy udziale bakterii a tu one nie występują. Prawidłowo powinniśmy określać ten proces chemiczny jako “oksydację” czyli utlenienie. W czasie oksydacji, pod wpływem tlenu i przy udziale odpowiedniej temperatury i wilgotności zachodzą zmiany chemiczne (bardziej biochemiczne) w tkankach – tu kwiatach bzu. Ten właśnie proces powoduje powstanie karmelowego posmaku w naszej herbacie.
Po drugie, fermentowane (będę używać tej nazwy bo jest zwyczajowo przyjęta) zioła, kwiaty czy liście mają zupełnie inny smak i zapach niż ususzone. Pachną głębiej, czasami zupełnie inaczej i zaskakująco.
Po trzecie, surowce poddawane fermentacji mają inne właściwości niż suszone. Suszenie surowców zachowuje dużą ilość substancji czynnych, natomiast proces utleniania powoduje, że te substancje są tracone. Dlatego właśnie w fitoterapii czy kosmetyce wykorzystujemy zioła suszone a nie fermentowane.
Fermentowana herbata z bzu – jak zrobić?
- Zbierz dużo kwiatów bzu. Naprawdę sporo. Wielki bukiet widoczny na zdjęciu powyżej starczył na 1 słoik gotowego suszu o pojemności 250 ml.
- Włóż do wazonu bez wody i naciesz się nim jeden dzień 🙂 Kwiaty się trochę podsuszą. To jedna możliwość. Drugą, którą też stosuję i nie widzę wielkiej różnicy w smaku czy zapachu to działanie z kwiatami od razu, na świeżo. Pierwsza opcja jest po prostu ładniejsza i bardziej pachnie 🙂
- Oberwij dokładnie wszystkie kwiatki z kiści. Jeżeli zostanie Ci nieco zielonego, nie przejmuj się. Przy obrywaniu ściskaj i ugniataj trochę, porwij na mniejsze kawałki. To spowoduje przerwanie błon w surowcu i zapoczątkowanie procesu fermentacji
- Oberwane i podduszone kwiaty włóż do słoika bardzo mocno ugniatając i upychając. Kwiatki powinny być naprawdę ściśle ułożone i zajmować cały słoik.
- Zamknięty szczelnie słoik włóż do piekarnika nagrzanego do 50 stopni i trzymaj przez 2 godziny. Zobaczysz jak kolor się zmienia – z przepięknego fioletu staje się hmm… brązowy i bury. Niektórzy wstawiają słoik do zmywarki w czasie jej pracy ale u mnie się to nigdy nie sprawdza. U mnie zmywarka pracuje przez 30 min, w systemie oszczędzania wody więc proces fermentacji nie zaszedłby tak szybko.
- Wyjmij kwiaty ze słoika i rozłóż na tacy. Teraz herbata będzie się suszyć. Musi być bardzo dobrze wysuszona bo jeżeli lekko wilgotną włożysz do zamkniętego pojemnika, po prostu zgnije. Poczekaj spokojnie, potrząsaj tacą co jakiś czas. Możesz już wąchać, już czuć karmel.
- Bardzo dobrze wysuszoną herbatę przełóż do czystego słoika i ciesz się nią cały rok. Dodaj łyżkę miodu a karmel stanie się jeszcze słodszy. Dodaj chabra albo bratka a poczujesz lekką goryczkę. Dodaj trawy cytrynowej albo świeżego listka anginki i smakuj cytrusowy aromat. Eksperymentuj, sprawdzaj co Ci najbardziej smakuje.
W podobny sposób możesz przygotować fermentowaną herbatę z pokrzywy, z liści poziomki, jabłoni, porzeczki czy maliny. Możliwości jest mnóstwo.
Miłego zielonego dnia
Pozdrawiam, Agnieszka Zdunek
Jeśli zainteresował Cię ten wpis, zapraszam do innych wpisów dotyczących wykorzystywania surowców roślinnych w kuchni: